Doktor Strange – recenzja bez spojlerów. 2D
Jeśli komuś podobała się Incepcja, to zachwyci się tym filmem.
Jest to film fantastyczno-przygodowy. Opowiada historię pewnego świetnego i bogatego doktora, Stephena Strange’a (Benedict Cumberbatch), który po poważnym wypadku nie może wykonywać swojego zawodu. Sięga on po wszystkie możliwie sposoby, by odzyskać sprawność – nawet te niekonwencjonalne. Wkrótce poznaje Przedwieczną (Tilda Swinton), która „otwiera mu oczy”. Strange odkrywa, że świat nie jest taki, jak mu się wydawało, a on sam nie jest wcale bezpieczny, jak wkrótce się okaże. Bohater nie ma łatwego charakteru, więc ciężko mu się pogodzić z brutalną prawdą o świecie oraz zaakceptować własny stan zdrowia. Z biegiem czasu jednak zaczyna się w tym wszystkim coraz bardziej odnajdywać.
Fabuła jest ciekawa, wciągająca i… zabawna. Postaci są wykreowane w wiarygodny sposób, a dialogi i interakcje między nimi są barwne i realistyczne. Na uznanie zasługuje fakt, że świat filmowy jest wykreowany w bardzo wyrazisty sposób, tak że widz czuje się niejako uczestnikiem pokazywanych na ekranie wydarzeń. Szkoda tylko, że w filmie zabrakło ukazania wielu aspektów pracy zawodowej Strange’a.
Większość efektów specjalnych zadziwia pomysłowością – szczególnie te najtrudniejsze są bardzo dokładne. Paradoksalnie, to proste sceny bywają nieudane.
Moja ocena – 7/10 za fabułę, dialogi, kreację świata, efekty specjalne, bohaterów i interakcje między nimi oraz za napisy końcowe (warto czytać napisy do końca 😉 ) Dodatkowy plus za to że, nie trzeba znać uniwersum Marvela, by wiedzieć, o co chodzi. Film dla fanów fantasy, kina akcji i Marvela.
Dominik ZIELIŃSKI